środa, 16 listopada 2016

„Śnieżny wędrowiec” Elisabeth Herrmann

 Cztery lata temu, ktoś porywa z bogatego domu synka sprzątaczki. Pomyłka czy pewien plan. Policyjne śledztwo utknęło w martwym punkcie aż do teraz kiedy ktoś znajduje jego zwłoki w lesie. Nieszczęśliwy wypadek czy brutalne morderstwo? Posterunkowa Beara nie cofnie się przed niczym by dowiedzieć się prawdy. 
Śnieżny wędrowiec Elisabeth Hermann zdjęcie K. Ciechańska

Książka: Śnieżny wędrowiec
Autor: Elisabeth Hermann
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 508

Darijo powoli ode mnie odchodzi, każdego dnia po trochu, coraz bardziej. Chciałabym go zatrzymać , ale robi się coraz bardziej jasny i blady, jak gdyby znikał w samym środku białego pola albo wnikał w białą pustkę. Przypomina mi śnieżnego wędrowca, Jeszcze trochę i w ogóle przestane go widzieć. Ludzie, którzy twierdzą, że w ich wspomnieniach zmarli dalej żyją, kłamią. Bez wątpienia odchodzą w zapomnienie. Wkraczają powoli w blednącą pochłaniającą wszystko czasoprzestrzeń, którą nazywamy przeszłością. 

Mroczny i przerażający thriller autorstwa nieznanej mi dotąd autorki podczas lektury porządnie wcisnął mnie w fotel. Pełen skrajnych emocji i licznych zwrotów akcji gdzie każdy może być mordercą. Książka ciężka jak każda w której ginie nic nie winne dziecko. Pierwszy trop pada jak często na ojca dziecka, czy na pewno była to zbrodnia z zemsty na niewiernej żonie? Tego nie zdradzę :) Pomimo okładki w stylizacji zimowej gorąco polecam tą pozycje, gratka dla wszystkich fanów książek w których nic nie jest oczywiste i nic nie dzieję się bez przyczyny. Wieloosobowa narracja oraz zakończenie jakiego nikt się nie spodziewa sprawia że książka wybija się ponad przeciętność. Pani Herrmann zaintrygowała mnie i będę polować jak się okazało na I tom Wioska Morderców. Posłodziłam? To teraz coś mniej miłego czyli seria ostatnich rozczarowań.

Każda zaczęta a nie skończona książka jest dla mnie jakiegoś rodzaju porażką, ale za bardzo szanuje swój czas wolne by czytać takie no właśnie ciężko czasem mówić że to książka. O czym mówię?
Na pewno Pierwsze wyjście autorki bestselleru Wstyd, na który cały czas oczekuje w bibliotece choć teraz już mniej niecierpliwie. Książka o nastolatce pochłoniętej flirtowaniem z chłopcami i uzależnionej od Facebooka, matka próbując zmienić jej zainteresowania wysyła ją do pracy w domu spokojnej starości, gdzie spotyka pewną staruszką z demencją i chorobą psychiczną. Dziwne rysunki tej pani i jej wizję, nie zdecydowanie nie dla mnie. Przerwana.
Kolejne rozczarowanie bolało jeszcze bardziej Maski zła naszej rodaczki Moniki Banach zapowiadało się dobrze trzy morderstwa w małej miejscowości, bezradność policji a tu nagle niczym z szafy wyskakuje czarownica, diabeł i małe dzieci żart? Mnie nie rozbawił. Dziwny instytut, zachłanna na materiał dziennikarka... Szkoda bo to już enty zawód na polskim kryminale a opinia idzie... Smutno smutno. 
Kolejna Piękni samobójcy Toni Hill po genialnej książce Lato martwych zabawek od której ciężko się było oderwać spodziewałam się czegoś zupełnie innego. A tu senna historia zaginięciach i tajemniczych samobójcach, mało porywająca.  Mam nadzieję że to już koniec marnych i słabych na ten miesiąc teraz na tapecie Patryk Vega i trzecia książka z serii tym razem po genialnych Złych psach Służby specjalne no i Immunitet Mroza, czuje że będzie dużo lepiej. 
Pozdrawiam :) 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz